od klucza. Widzieli tylko zaścielone łóżko i równo na straży niczyjości stojące pantofle Zofii.<br><br>Błagam cię, przyjedź do mnie, znowu się zaczęło - mówię prawie szeptem do żółtej słuchawki. Po tamtej stronie długie milczenie, tylko oddech, spokojny, miarowy, oddech uporządkowany, pewnie jeszcze śpi, może wydaje się jej, że mój telefon to sen?<br>Jest czwarta czterdzieści nad ranem, od kiedy się zaczęło, zawsze budzę się punkt czwarta czterdzieści, dokładnie w momencie, kiedy wskazówka sekundnika dochodzi do cyfry dwanaście. Zastanawiałem się, czy to nie efekt sugestii; po prostu bałem się czwartej czterdzieści bardziej niż czegokolwiek, zasypiałem z podświadomie zakonotowaną godziną czwartą czterdzieści, chociaż wmawiałem