gdy oboje już stracili nadzieję. Miałam jasne loki, okrągłą twarz, drobny nos, dołki w policzkach. Rany boskie, Shirleyka idzie! - wołali ludzie na ulicy, ale najbardziej podobna byłam do mego stryja Hipolita i jego córki Maryli, starszej ode mnie o dwadzieścia lat. Ojciec był inżynierem chemikiem w firmie Majewskiego. Dostał ataku serca w drodze do pracy. Miałam trzy lata, ale pamiętam zielone ławki w szpitalnej poczekalni i mamę, jak krzyczała, oddajcie mi mojego męża!<br><br>Mąż cioci Rózi też umarł na serce. I młodszy brat ojca, Zygmunt, który mieszkał w Wiedniu. To się wtedy często zdarzało. Za delikatni byli, za słabi, za mało