latawica!<br>- Cóż wam dać, Ambroży, na te zgryzoty? - spytał Żyd współczująco.<br>Mrowiec, zanim odrzekł, rozejrzał się po izbie.<br>Była pusta. Tylko w głębi pod oknem dwaj chłopi o twarzach sinoczerwonych kiwali się nad szklanicami piwa, gwarząc leniwie i sennie. Obok nich baba, snadź zmorzona trunkiem, plecami oparta o ścianę, chrapała setnie - Z sąsiedniego alkierza, przez zawarte drzwi, słychać było niewyraźne chłopskie głosy. <br>- Co dać? - powtórzył Mrowiec: - Ano, jak zwyczajnie... <hi rend="spaced">blachę</>! , Więc karczmarz kłapiąc pantoflami ruszył do szynkwasu i za chwilę postawił przed Mrowcem blaszaną kwaterkę.<br><page nr=69> - Kogoż to gościsz Majerku? - spytał chłop niby od niechcenia, wskazując drzwi alkierza.<br>Żyd spojrzał na niego