Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
niego trzy gawrony i Hans.
Kryształowe dzwonienie na kolację zabrzmiało aż niewiarygodnie tuż po tej mordowni.
Proboszcz był już u siebie. Chodził po pokoju, czekając na gościa. Gorąco uścisnął mu rękę.
- Pan docent... to na froncie, w okopach... to znów u "pogan"... To pana pierwsze pomorskie Fruhlingserwachen... Proszę, niech pan siada.
Gerta wniosła czubate talerze. I do proboszcza:
- To od Szubadków... pieczeń. Znowu żałowali, że ksiądz proboszcz nie zaszczycił...
- Wiem, wiem... ja "gardzę ich stołem"... Nie mam już siły tłumaczyć im... i pani, Gerto, że... albo msza święta, albo ta ich marzanna w czarnych łachach z ciuchów!... Bawi ich ta komedia
niego trzy gawrony i Hans. <br>Kryształowe dzwonienie na kolację zabrzmiało aż niewiarygodnie tuż po tej mordowni. <br>Proboszcz był już u siebie. Chodził po pokoju, czekając na gościa. Gorąco uścisnął mu rękę. <br>- Pan docent... to na froncie, w okopach... to znów u "pogan"... To pana pierwsze pomorskie Fruhlingserwachen... Proszę, niech pan siada. <br>Gerta wniosła czubate talerze. I do proboszcza: <br>- To od Szubadków... pieczeń. Znowu żałowali, że ksiądz proboszcz nie zaszczycił... <br>- Wiem, wiem... ja "gardzę ich stołem"... Nie mam już siły tłumaczyć im... i pani, Gerto, że... albo msza święta, albo ta ich marzanna w czarnych łachach z ciuchów!... Bawi ich ta komedia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego