wygasło, i gankiem - wypatrując, czy wracasz, i rozmyślając, <br>co ci się stało!<br> - A co mi się mogło stać? - mówi Pestka lekko. Nic! To nie moja wina, że od <br>razu musisz sobie wyobrażać Bóg wie co.<br> Matka obrzuca Pestkę niedobrym spojrzeniem, mówi sucho, stawiając na stole <br>talerz zupy:<br> - Umyj ręce i siadaj. - A ty już jadłaś? - Nie.<br> - To dlaczego sobie nie bierzesz?<br> - Nie mam ochoty, straciłam na razie apetyt.<br> To powiedzenie jest oczywiście napiętnowaniem... Pestka buntuje się coraz bardziej, <br>chce, żeby matka to zauważyła. Zaczyna jeść, nie prosi wcale, żeby matka jadła <br>także. Na drugie danie dostaje ulubione naleśniki z serem i