jesienią.<br><br>Ja nie chciałbym, na przykład, by ludzie zmoknięci<br>Klęli i uwłaczali mnie lub mej pamięci,<br><br>By katar czy też grypę ściągali na siebie<br>Dlatego, że bawili na moim pogrzebie.<br><br>Umierać trzeba z taktem. Wymaga obliczeń<br>Taka śmierć, żeby pogrzeb nie przypadł na styczeń.<br><br>Lub, powiedzmy, na luty, gdy mrozy siarczyste<br>Mogą całkiem zniechęcić żałobną asystę.<br><br>Ja nie chciałbym, by ludzie, których śmierć ma wzruszy,<br>Mieli z tego powodu poodmrażać uszy.<br><br>Wiosna to co innego! Nie ma lepszej pory,<br>Aby umarł taktownie człowiek ciężko chory.<br><br>Na cmentarzu wesoło zielenią się drzewa,<br>Żałoba na wiosennym wietrze się rozwiewa,<br><br>I śmierć zda się