do tego to zwierzę poruszające się we mnie, a chociaż ono od czasu do czasu, zwłaszcza w czasie świąt, buntowało się przeciwko mojej woli, zmusiłem je do posłuszeństwa.<br> I słuchało mnie bardziej od psa, od starej szkapiny obleczonej luźną skórą, ledwie stojącej nad żłobem, w którym popiskiwały myszy tnąc na sieczkę jęczmienną słomę.<br> Jak dawniej, przed pomyślunkiem o świętości, byłem robotny, zdatny w polu, w stajni i w domu do wszelkiej posługi.<br> Ale mnie zachciało się jeszcze więcej.<br> Jakoż nawet wtedy, gdy zjadałem kromkę chleba, parę łyżek jaglanej i kaszy, gdy wypijałem tylko garnuszek mleka, nachodziły mnie po nocach moje rówieśnice