Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 1
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
byłem podekscytowany. Myślałem - dzisiaj wóz albo przewóz... ruszyłem w dół. Od razu poczułem, jak nabieram ogromnej prędkości. Gonione wichurą tumany śniegu zakrywały zupełnie narty - to głupie nie widzieć nawet przodów swoich desek! Mimo wszystko udało mi się wycelować między skały i wpadłem na dość płaski odcinek trasy. W tym miejscu siedział na drzewie rosnącym koło trasy "Dziadek" - Stanisław Marusarz. Ze swojego punktu obserwacyjnego widział przejazdy poprzedników. Połowa z nich tu właśnie w tym pozornie łatwym miejscu, miała upadki. Marusarz widząc mnie zbliżającego się z niesamowitą prędkością, zaczął krzyczeć: Jędrek hamuuuj! Niestety, nie uchroniło to Andrzeja Roja przed upadkiem. Na szczęście nie
byłem podekscytowany. Myślałem - dzisiaj wóz albo przewóz... ruszyłem w dół. Od razu poczułem, jak nabieram ogromnej prędkości. Gonione wichurą tumany śniegu zakrywały zupełnie narty - to głupie nie widzieć nawet przodów swoich desek! Mimo wszystko udało mi się wycelować między skały i wpadłem na dość płaski odcinek trasy. W tym miejscu siedział na drzewie rosnącym koło trasy "Dziadek" - Stanisław Marusarz. Ze swojego punktu obserwacyjnego widział przejazdy poprzedników. Połowa z nich tu właśnie w tym pozornie łatwym miejscu, miała upadki. Marusarz widząc mnie zbliżającego się z niesamowitą prędkością, zaczął krzyczeć: Jędrek hamuuuj! Niestety, nie uchroniło to Andrzeja Roja przed upadkiem. Na szczęście nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego