Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
wsunęła, a Robert potworny zdarł jej kołdrę z twarzy i rzekł: niech mąż twój sobie z tobą pogwarzy, już miałem Roberta uderzyć sierpowym, kiedy on schował w wiotkich dłoniach głowę, nie można uderzyć człowieka który, zasłania twarz dłońmi przed ciosem natury, więc: Wando - rzekłem - wczoraj i dziś rano - i nie skończyłem, bo kopnął mnie w kolano, potworny Robert i uderzył w dołek, a pięść miał twardą jak dębowy kołek, oprzytomniałem na schodowej klatce i złorzecząc głośno mojej biednej matce, co mnie zrodziła na takie tragedie, schodziłem na dół śmiejąc się bezwiednie". Inżynier stał przede mną nagi, ciało jego o rzeźbiarskich wysklepieniach
wsunęła, a Robert potworny zdarł jej kołdrę z twarzy i rzekł: niech mąż twój sobie z tobą pogwarzy, już miałem Roberta uderzyć sierpowym, kiedy on schował w wiotkich dłoniach głowę, nie można uderzyć człowieka który, zasłania twarz dłońmi przed ciosem natury, więc: Wando - rzekłem - wczoraj i dziś rano - i nie skończyłem, bo kopnął mnie w kolano, potworny Robert i uderzył w dołek, a pięść miał twardą jak dębowy kołek, oprzytomniałem na schodowej klatce i złorzecząc głośno mojej biednej matce, co mnie zrodziła na takie tragedie, schodziłem na dół śmiejąc się bezwiednie". Inżynier stał przede mną nagi, ciało jego o rzeźbiarskich wysklepieniach
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego