Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 39
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
rzadziej bez, pojawia się na krakowskim Rynku w porach absolutnie nieoczekiwanych. O szóstej rano albo w porze obiadowej. Siada w Zwisie, nabija na metalową kawiarnianą barierkę główkę zielonej kalarepki, przygląda się przedmiotom, ludziom i myśli.

- Moją pasją jest niebo - zwierza się nieoczekiwanie swojemu "giermkowi" panu Kaziowi, który na żądanie zawsze skoczy po wódkę. - Jest transcendentne jak burdel na pustyni.

Wódz miał kiedyś, tak mówią, kilka kamienic na krakowskim Rynku. Dziś ma wyobraźnię i wizje. - Pan Kaziu na przykład ma problemy egzystencjonalne - zauważa. - Ja mam problemy międzynarodowe.

W związku z tym Wódz wyciąłby w pień Niemców i połowę Francuzów.

- Chyba jednak zostawiłbym
rzadziej bez, pojawia się na krakowskim Rynku w porach absolutnie nieoczekiwanych. O szóstej rano albo w porze obiadowej. Siada w Zwisie, nabija na metalową kawiarnianą barierkę główkę zielonej kalarepki, przygląda się przedmiotom, ludziom i myśli.<br><br> - Moją pasją jest niebo - zwierza się nieoczekiwanie swojemu "giermkowi" panu Kaziowi, który na żądanie zawsze skoczy po wódkę. - Jest transcendentne jak burdel na pustyni.<br><br>Wódz miał kiedyś, tak mówią, kilka kamienic na krakowskim Rynku. Dziś ma wyobraźnię i wizje. - Pan Kaziu na przykład ma problemy egzystencjonalne - zauważa. - Ja mam problemy międzynarodowe.<br><br>W związku z tym Wódz wyciąłby w pień Niemców i połowę Francuzów.<br><br> - Chyba jednak zostawiłbym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego