Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
przyszło nagle, podczas poobiedniej drzemki. Wiedział, jak zabić bana i umrzeć wcześniej. Po to przyniósł linę.
Tupot na schodach. Trzeba się spieszyć.
O, tak. Trzeba...
Okno banowej komnaty wychodziło wprost na wybrukowany kamienną kostką dziedziniec. Gdyby kogoś przez nie wypchnąć... Albo inaczej. Związać się z tym drugim liną. A potem skoczyć... Samemu uderzyć o bruk, lec tam na dole ze zmiażdżoną głową i strzaskaną piersią. A w chwilę później spadnie ban. Pociągnięty w dół liną, runie na dziedziniec, by spotkać się z Czarną Różą w chwilę po Doronie. Tak, jak mówiła wróżba.
Liść wyciągnął linę. Był już o trzy kroki od
przyszło nagle, podczas poobiedniej drzemki. Wiedział, jak zabić &lt;orig&gt;bana&lt;/&gt; i umrzeć wcześniej. Po to przyniósł linę.<br>Tupot na schodach. Trzeba się spieszyć.<br>O, tak. Trzeba...<br>Okno &lt;orig&gt;banowej&lt;/&gt; komnaty wychodziło wprost na wybrukowany kamienną kostką dziedziniec. Gdyby kogoś przez nie wypchnąć... Albo inaczej. Związać się z tym drugim liną. A potem skoczyć... Samemu uderzyć o bruk, lec tam na dole ze zmiażdżoną głową i strzaskaną piersią. A w chwilę później spadnie &lt;orig&gt;ban&lt;/&gt;. Pociągnięty w dół liną, runie na dziedziniec, by spotkać się z Czarną Różą w chwilę po Doronie. Tak, jak mówiła wróżba.<br>Liść wyciągnął linę. Był już o trzy kroki od
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego