Typ tekstu: Książka
Autor: Chmielewska Joanna
Tytuł: Całe zdanie nieboszczyka
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 1969
i spojrzał na mnie wzrokiem, w którym malowała się nieopisana ulga.
- Jak pani mogła! - wykrzyknął z wyrzutem po angielsku, uprzednio rzuciwszy kilka słów niewątpliwie portugalskich. - Pani się mogła utopić! Co za szczęście, że pani żyje!
- Przepraszam, nie umiem pływać - odparłam ze skruchą. - Myślałam, że tu jest płytko. Czy pan mi skoczył na ratunek?
- Oczywiście! To był mój obowiązek!
- Tysiączne dzięki! I najmocniej pana przepraszam, zamoczył pan sobie garnitur! Trzeba się było rozebrać!
- Nie miałem czasu. Drobnostka, garnitur zaraz wyschnie...
W czasie tej wytwornej konwersacji w wodzie pomiędzy nami pływał jak tratwa imponujący, purpurowo-zielony krawat.
- Czy ten krawat nie farbuje? - zatroskałam
i spojrzał na mnie wzrokiem, w którym malowała się nieopisana ulga.<br>- Jak pani mogła! - wykrzyknął z wyrzutem po angielsku, uprzednio rzuciwszy kilka słów niewątpliwie portugalskich. - Pani się mogła utopić! Co za szczęście, że pani żyje!<br>- Przepraszam, nie umiem pływać - odparłam ze skruchą. - Myślałam, że tu jest płytko. Czy pan mi skoczył na ratunek?<br>- Oczywiście! To był mój obowiązek!<br>- Tysiączne dzięki! I najmocniej pana przepraszam, zamoczył pan sobie garnitur! Trzeba się było rozebrać!<br>- Nie miałem czasu. Drobnostka, garnitur zaraz wyschnie...<br>W czasie tej wytwornej konwersacji w wodzie pomiędzy nami pływał jak tratwa imponujący, purpurowo-zielony krawat.<br>- Czy ten krawat nie farbuje? - zatroskałam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego