Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
blanków. Wstał zaraz, ściągając z pleców karoggę. Lecz przybocznych było zbyt wielu. Wahał się przez chwilę - po jednej stronie wału znajdowały się domy i plac, po drugiej urwisko i rzeka.
Woda.
Zdjął sakwę, zrzucił hełm, nie miał już czasu na ściągnięcie kurtki. Zobaczył jeszcze, jak tamci rozciągają sieć, po czym skoczył.
Leciał.
Powietrze warczało w uszach, cały świat koziołkował, jakaś dziwna słabość ogarnęła ciało. Leciał, zawieszony w pustej przestrzeni, bez zbawczego oparcia Ziemi Rodzicielki, bez jej siły żywotnej przenikającej całe ciało. W krótkiej chwili tego lotu poczuł moc Powietrza - obcą, może nie wrogą, lecz odmienną, niepojętą... Siłę wielką, choć uśpioną.
A
blanków. Wstał zaraz, ściągając z pleców &lt;orig&gt;karoggę&lt;/&gt;. Lecz przybocznych było zbyt wielu. Wahał się przez chwilę - po jednej stronie wału znajdowały się domy i plac, po drugiej urwisko i rzeka.<br>Woda.<br>Zdjął sakwę, zrzucił hełm, nie miał już czasu na ściągnięcie kurtki. Zobaczył jeszcze, jak tamci rozciągają sieć, po czym skoczył.<br>Leciał.<br>Powietrze warczało w uszach, cały świat koziołkował, jakaś dziwna słabość ogarnęła ciało. Leciał, zawieszony w pustej przestrzeni, bez zbawczego oparcia Ziemi Rodzicielki, bez jej siły żywotnej przenikającej całe ciało. W krótkiej chwili tego lotu poczuł moc Powietrza - obcą, może nie wrogą, lecz odmienną, niepojętą... Siłę wielką, choć uśpioną.<br>A
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego