Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
końcu jednak my, chłopcy, bądź co bądź, na schwał, zatryumfowaliśmy i wywlekliśmy pokonane piratki na brzeg, przemoczone do suchej nitki i oblepione szmatkami, tak że wyglądały jak nagie, więc przez chwilę przypatrywaliśmy się tym rozkosznym rowkom między pośladkami i gdzie indziej, równie wyraźnym jak dołeczki w dziewczęcych policzkach,
i Kuba skoczył po ręczniki, i niebawem mokre łaszki schły porozwieszane na gałęziach krzaków, a my siedzieliśmy wkoło jak podczas harcerskiego ogniska, wystawiając nasze ciała, osłonięte w miarę przyzwoicie, na życzliwe jeszcze o tej przedpołudniowej porze promienie słońca, i milczeliśmy wszyscy: i one, rozpamiętujące swoją sromotną porażkę, i my, przeżywający swoje wspaniałe zwycięstwo
końcu jednak my, chłopcy, bądź co bądź, na schwał, zatryumfowaliśmy i wywlekliśmy pokonane piratki na brzeg, przemoczone do suchej nitki i oblepione szmatkami, tak że wyglądały jak nagie, więc przez chwilę przypatrywaliśmy się tym rozkosznym rowkom między pośladkami i gdzie indziej, równie wyraźnym jak dołeczki w dziewczęcych policzkach,<br>i Kuba skoczył po ręczniki, i niebawem mokre łaszki schły porozwieszane na gałęziach krzaków, a my siedzieliśmy wkoło jak podczas harcerskiego ogniska, wystawiając nasze ciała, osłonięte w miarę przyzwoicie, na życzliwe jeszcze o tej przedpołudniowej porze promienie słońca, i milczeliśmy wszyscy: i one, rozpamiętujące swoją sromotną porażkę, i my, przeżywający swoje wspaniałe zwycięstwo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego