co, dostali niezły wpierdol. Wszyscy, jak jeden mąż. Nawet gadać się nie chciało. Po namierzeniu kamerą charty rzuciły się na Bociana i chwyciwszy go za kark, pociągnęły jak psiaka do wyjścia. Zygmunt z Rubinem ruszyli za nimi. Północny tylko się przyglądał ze sceny. Szamotanina w holu, krzyk Trawki. Rubin, owszem, skoczył do jednego z nich, ale ten wyjął paralizator i Rubin już nie skakał, osunął się na ziemię jak materac, z którego spuszczono powietrze, nawet syku z siebie nie wydał. Zygmuntowi i Trawce nie pozostało nic innego, tylko wyprowadzić go w miarę szybko na zewnątrz. Tam Rubin na dokładkę dostał po