Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
rachunek, od wszystkich dat odejmujemy trzy lata. Mężczyzna przede mną, na oko, mógł mieć najwyżej koło sześćdziesiątki. Ja w maju skończyłem czterdzieści osiem lat. Kiepsko się to wszystko składało do kupy. Ktokolwiek przygotował tę intrygę, miał źle w głowie.

Milczenie się przedłużało. Krowa znów odezwała się pełnym cierpienia głosem. Przybysz skoczył jak oparzony:
- Niewydojona! Od wieczora nikt nie wydoił, merde, krowa mi sie zmarnuje! Andzia! Gdzie je Andzia??! Chol-lerra jasna!
- Przyniosę, co trzeba - powiedziała Tola. Pobiegła do domu, wróciła z plastikowym kubełkiem. Zważył go w ręce, jakby zdziwiony, że taki lekki. Podniósł do twarzy, powąchał wnętrze. Usatysfakcjonowany, ale nie do
rachunek, od wszystkich dat odejmujemy trzy lata. Mężczyzna przede mną, na oko, mógł mieć najwyżej koło sześćdziesiątki. Ja w maju skończyłem czterdzieści osiem lat. Kiepsko się to wszystko składało do kupy. Ktokolwiek przygotował tę intrygę, miał źle w głowie. <br><br>Milczenie się przedłużało. Krowa znów odezwała się pełnym cierpienia głosem. Przybysz skoczył jak oparzony:<br>- Niewydojona! Od wieczora nikt nie wydoił, merde, krowa mi &lt;orig&gt;sie&lt;/&gt; zmarnuje! Andzia! Gdzie je Andzia??! Chol-lerra jasna! <br>- Przyniosę, co trzeba - powiedziała Tola. Pobiegła do domu, wróciła z plastikowym kubełkiem. Zważył go w ręce, jakby zdziwiony, że taki lekki. Podniósł do twarzy, powąchał wnętrze. Usatysfakcjonowany, ale nie do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego