nad wodę, a jej długie cienkie gałęzie porywał ze sobą nurt rzeki. Sprawiało to wrażenie, jakby drzewo myło sobie włosy. A może to jest jakaś zamieniona w wierzbę kobieta, pomyślała Zuzanna. Narzeczony ją porzucił, a ona poszła się utopić. Nigdy nie znaleziono jej ciała, jednakże w tym miejscu, z którego skoczyła w głębinę, pojawiła się ta wierzba. Ludzie bardzo się dziwili, bo nikt przedtem jej tutaj nie widział... Nagle Zuzanna usłyszała plusk i z wody wyłoniła się czyjaś głowa. Przerażenie ścisnęło ją za gardło. Była niemal pewna, że to duch topielicy, którego przywołała. <br>- Coś się tak przestraszyła, jakbyś zobaczyła ducha - powiedział