nie oddałem do spółdzielni. Cóż ja jestem winien, że Marysia zmarła?'' Widząc jego rozczarowanie, gwarantuję mu, że odejdę od niego, zostawię mu całe gospodarstwo, które tak rozbudowałem i zagospodarowałem. <br>Potem przytuleni wchodziliśmy po schodach, minęliśmy szereg drzwi, zatrzymaliśmy się na końcu korytarza. Anna powiedziała, że znalazła niedawno koło domu, w skopanej ziemi, srebrny pierścionek, a na nim dwa imiona i gwiazdę, i wtedy długo nie mogła się uspokoić. Wyjęła klucze i widząc, że robię krok do przodu, szepnęła, że nie mogę wejść dalej, ponieważ czeka na nią ktoś, kogo kocha i kto ją kocha bardzo. Zacząłem ją całować, a wtedy ona