dziecko, cóż ja tu... Cóż mnie tu... ach, och.<br>- No, Max, no - mówię - tak nie można. Wojna się skończy, wszyscy wrócimy do domu. Trzeba być cierpliwym. No, no, głowa do góry.<br>Jest mi przykro, żal mi Maxa. On naprawdę cierpi i jest okropnie człowieczy. Jutro może będzie krzyczał, może kogoś skopie. Może nawet mnie. Jednak dziś, o tej porze, która już nie jest nocą, a jeszcze nie jest dniem, jesteśmy dwaj tacy sami, choć on w mundurze, a ja w kolorowej piżamie. Obaj zaplątani we własną przeszłość i w dziwne zdarzenia świata.<br>- No, no, Max - klepię go po ramieniu - no, już