widziało oko. Kowal Kruk wymienia to wszystko jakby odczytywał jakiś katalog, niektóre rzeczy wydobywają z jego pamięci zapomniane twarze i zdarzenia, więc porzuca opis podróży, by zapuścić się boczną ścieżką, i ruch w przestrzeni zamienia się w wędrówkę w czasie. Lecz zaraz potem wraca i rusza dalej, obok gmachu sądu skręca w lewo, kupuje w kiosku papierosy, idzie na dworzec prosto do kasy, prosi o bilet, nie może z kasjerką dojść do ładu, bo wymienia jakąś stację, która według niej, kasjerki, nie istnieje - tak mi powiedziała ale ja przecież zawsze tam jeździłem i w końcu wziąłem do Zabrza, może ona wie