w żaden sposób nie wydzielała się, gdy paradowały przede mną i wyginały, prężyły i strzelały oczyma te młode pytony, nagle zaczyna rządzić całym moim ciałem. Czuję, jak opuszki palców robią mi się zimne, jak krew z mózgu odpływa w kierunku podbrzusza. Patrzę na nogi Moniki, odciskające się pod lnianymi portkami, skrycie taksuję wzrokiem jej rozpłaszczone na fotelu uda i cała chemia zablokowana przez tyle lat, nieistniejąca, wydawałoby się bez szans na ujawnienie się, zaczyna działać. Powracają wspomnienia wszystkich okazji, jakie stwarzała przez tyle lat kuszenia. Nie ma kłopotu. Znam przecież kształt jej ciała, znam grymas rozkoszy i złości na jej twarzy