Typ tekstu: Książka
Autor: Worcell Henryk
Tytuł: Zaklęte rewiry
Rok wydania: 1989
Rok powstania: 1936
spokój, to nie ma sensu, gdzie to kto widział tak... no no...
W wejściu do garderoby tłoczyli się kelnerzy, froter i panny bufetowe. Maks trzymając chusteczkę przy nosie wszedł do toalety, pochylił się nad muszlą wodociągową i odkręcił kurek - krew kapiąca z nosa splamiła mu kamizelkę. Któryś z kelnerów chichotał skrycie, z portierni wyjrzała głowa boya Ignaca.
Roman odzyskawszy swobodę ruchów szybko przyczesał włosy i poprawił krawat.
- Yhy, drań - powiedział patrząc w uchylone drzwi toalety, za którymi Maks płukał nos - myśli, że ja nic nie wiem. Uchodziło draniowi, ale teraz... Niech mię poda do sądu koleżeńskiego, niech poda! Ja mu tam
spokój, to nie ma sensu, gdzie to kto widział tak... no no...<br>W wejściu do garderoby tłoczyli się kelnerzy, froter i panny bufetowe. Maks trzymając chusteczkę przy nosie wszedł do toalety, pochylił się nad muszlą wodociągową i odkręcił kurek - krew kapiąca z nosa splamiła mu kamizelkę. Któryś z kelnerów chichotał skrycie, z portierni wyjrzała głowa boya Ignaca.<br>Roman odzyskawszy swobodę ruchów szybko przyczesał włosy i poprawił krawat.<br>- Yhy, drań - powiedział patrząc w uchylone drzwi toalety, za którymi Maks płukał nos - myśli, że ja nic nie wiem. Uchodziło draniowi, ale teraz... Niech mię poda do sądu koleżeńskiego, niech poda! Ja mu tam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego