Peterek. Chwytam ja ceber z wodą, obok stojący... i chlust w ten ogień okropny!... I tu, imaginez-vous, panowie, jak dziwny sen...<br><page nr=117> Ów pożar gaśnie sycząc i dymiąc, a ja buch! leżę na ciepłym zgorzelisku i skubię zębami trawkę... no, mówię wam, świeżutką wiosenną trawkę!...<br>I mruczę sobie pobożnie: - Skubże, skub, Piotrusiu, bo wieczór przyjdą cię podoić!... Proszę, i cóż wy na to?<br>Ryk śmiechu zagłuszył ostatnie słowa Peterka Zapili znowu i długa chwila gwaru upłynęła, zanim Feluś rzecz swoją podjął od początku - Ten, o którym ja chcę mówić, sen mój z ostatniej nocy, nie mniej był osobliwy a może i