Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
z dwuspadowym dachem pokrytym czerwoną dachówką, otoczony od strony drogi sadem, prezentował się sympatycznie. Z komina unosiła się smuga dymu. Wyglądało, że Kulkowscy już byli na nogach. Dwa polonezy stały koło bramy.
Zatrzymałem terrano.
- Chyba mają gości - zauważyłem.
Rozglądał się w milczeniu.
- Kiedy on zdążył ogrodzić? I jakąś dobudówkę zrobił, skurwysyn - wystękał wreszcie głosem zdławionym z oburzenia.
- A jakże. I dodał stryszek nad oborą - wskazałem. - Będzie z piętnaście lat temu.
Kątem oka dostrzegłem, że ręką maca po drzwiach, szukając klamki, więc zablokowałem je centralnym zamkiem i ruszyłem dróżką w stronę domu. Zatrzymałem wóz niedaleko bramy.
Po obejściu kręcili się dwaj mężczyźni
z dwuspadowym dachem pokrytym czerwoną dachówką, otoczony od strony drogi sadem, prezentował się sympatycznie. Z komina unosiła się smuga dymu. Wyglądało, że Kulkowscy już byli na nogach. Dwa polonezy stały koło bramy. <br>Zatrzymałem terrano. <br>- Chyba mają gości - zauważyłem.<br>Rozglądał się w milczeniu. <br>- Kiedy on zdążył ogrodzić? I jakąś dobudówkę zrobił, skurwysyn - wystękał wreszcie głosem zdławionym z oburzenia. <br>- A jakże. I dodał stryszek nad oborą - wskazałem. - Będzie z piętnaście lat temu. <br>Kątem oka dostrzegłem, że ręką maca po drzwiach, szukając klamki, więc zablokowałem je centralnym zamkiem i ruszyłem dróżką w stronę domu. Zatrzymałem wóz niedaleko bramy. <br>Po obejściu kręcili się dwaj mężczyźni
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego