Tamten stal już wyprostowany i twarz, i spojrzenie miał zupełnie bez wyrazu, jak gdyby bezduszne. Zrobił już nawet parę kroków w kierunku swego stolika i chociaż prawie dotknął Widmara ramieniem, Widmar go nie spostrzegł i nie zauważył. Rzec można, że ta niemoralna siła, o której pisałam, uczyniła go na chwilę ślepcem. Uczyniła zaś, ponieważˇ, widocznie była sojuszniczką tamtych. Widmar usiadł obok żony z taką rozbrajającą ufnością i z głupkowatą wiarą, że chciałam krzyknąć do niego poprzez głowy i stoliki wszystko, co wiedziałam już o szpitalu i operacji.<br>Zazwyczaj gdy Widmar dochodził do tego miejsca w pamiętniku, wydawało mu się, że dochodzi