Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
mamrotał Tito. - Nic konkretnego nie wiem, naprawdę. Takie słowo. Krąży po korytarzach. Nie w znaczeniu daty. Ktoś z biura Bronsteina chlapnął w kontekście tej nowej wszczepki i Grzyba coś w stylu: "Byle przed grudniem". Absurdalne, bo całe Monadalne wygotują się dużo wcześniej. Więc coś innego. Wiesz, jak utaczają się takie słowa-wytrychy. Korelacji z treścią żadnych. Nie bardzo nawet jest jak i kogo pytać, nazbyt mętne. Pojmujesz. Ale słowo krąży, strach rośnie.
Senator wciąż nie patrzył na Hunta (patrzył na dłonie, a dłonie bez przerwy mu się poruszały, kałamarz, klepsydra, pióro, kałamarz) i Nicholas był pod wrażeniem jego szczerości. Z minuty na
mamrotał Tito. - Nic konkretnego nie wiem, naprawdę. Takie słowo. Krąży po korytarzach. Nie w znaczeniu daty. Ktoś z biura Bronsteina chlapnął w kontekście tej nowej wszczepki i Grzyba coś w stylu: "Byle przed grudniem". Absurdalne, bo całe Monadalne wygotują się dużo wcześniej. Więc coś innego. Wiesz, jak utaczają się takie słowa-wytrychy. Korelacji z treścią żadnych. Nie bardzo nawet jest jak i kogo pytać, nazbyt mętne. Pojmujesz. Ale słowo krąży, strach rośnie. <br>Senator wciąż nie patrzył na Hunta (patrzył na dłonie, a dłonie bez przerwy mu się poruszały, kałamarz, klepsydra, pióro, kałamarz) i Nicholas był pod wrażeniem jego szczerości. Z minuty na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego