Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
siebie nazywał kolaborantem, a czasem cichym bohaterem. Wtedy żal było patrzeć, jak wysuwa tę swoją nieładną głowę do przodu, jakby chciał się nałykać powietrza: - Szanowny panie, no niech pan sam powie, co ja jestem winien, że jest ta cholerna wojna, mnie nikt o zdanie nie pytał, daję na to kupieckie słowo honoru.
Rozmowa o krawatach miała się tak. Jassmont siedział w kantorku, przy obskurnym biurku. Z nudów mieszał ołówkiem firmy "Stanisław Majewski i Spółka" herbatę i otępiały gapił się przez okno umieszczone trochę dziwacznie, bo nie wyżej niż pół metra nad podłogą. Gapił się na deski w stertach, jak zmoczone czernieją. W
siebie nazywał kolaborantem, a czasem cichym bohaterem. Wtedy żal było patrzeć, jak wysuwa tę swoją nieładną głowę do przodu, jakby chciał się nałykać powietrza: - Szanowny panie, no niech pan sam powie, co ja jestem winien, że jest ta cholerna wojna, mnie nikt o zdanie nie pytał, daję na to kupieckie słowo honoru.<br>Rozmowa o krawatach miała się tak. Jassmont siedział w kantorku, przy obskurnym biurku. Z nudów mieszał ołówkiem firmy "Stanisław Majewski i Spółka" herbatę i otępiały gapił się przez okno umieszczone trochę dziwacznie, bo nie wyżej niż pół metra nad podłogą. Gapił się na deski w stertach, jak zmoczone czernieją. W
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego