Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
niezapomniane wakacje!

Wieczorami wdawaliśmy się z Siemionyczem w dyskusje polityczne. Wania usiłował go oświecić, przebrnąć przez jego tępotę, przełamać ignorancję, a gdy widział, że wszelkie wysiłki są daremne, wołał wzburzony:

- Tato, musimy to rozstrzygnąć inaczej. Wierzysz mi?

- Wierzę!

- Więc daję ci słowo honoru, że mam rację.

- A ja ci daję słowo honoru, że nie masz racji.

W lipcu tego roku, w okresie największego nasilenia reakcyjnego terroru, aresztowano Mendla Bejlisa pod zarzutem morderstwa rytualnego. Pluj łapał się za głowę, biegał po ogrodzie i krzyrzał na cały głos:

- Hańba! Ludzie, ratujcie Rosję! Ciemnota! Upadek! Dno! Ludzie, ratujcie Rosję!

Siemionycz podrapał się tylko w głowę
niezapomniane wakacje!<br><br>Wieczorami wdawaliśmy się z Siemionyczem w dyskusje polityczne. Wania usiłował go oświecić, przebrnąć przez jego tępotę, przełamać ignorancję, a gdy widział, że wszelkie wysiłki są daremne, wołał wzburzony:<br><br>- Tato, musimy to rozstrzygnąć inaczej. Wierzysz mi?<br><br>- Wierzę!<br><br>- Więc daję ci słowo honoru, że mam rację.<br><br>- A ja ci daję słowo honoru, że nie masz racji.<br><br>W lipcu tego roku, w okresie największego nasilenia reakcyjnego terroru, aresztowano Mendla Bejlisa pod zarzutem morderstwa rytualnego. Pluj łapał się za głowę, biegał po ogrodzie i krzyrzał na cały głos:<br><br>- Hańba! Ludzie, ratujcie Rosję! Ciemnota! Upadek! Dno! Ludzie, ratujcie Rosję!<br><br>Siemionycz podrapał się tylko w głowę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego