Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Płomyk
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1953
wierzyli szatanowi!
Zebrani przeżegnali się pobożnie i rozejrzeli z trwogą, czy przypadkiem gdzieś w pobliżu nie krąży jaka siła piekielna. Ale tylko dwaj mężczyźni przyglądali się całej scenie z pewnego oddalenia i uśmiechali się nieznacznie. Jednym był Francesco, drugim wysoki, blady ksiądz, z postawy i urody cudzoziemiec - ten uśmiechnął się smutnie. Wyszeptał przy tym niezrozumiałe słowa.
- Signor raczył coś mówić? - skłonił się Francelsco.
- Ach nic... Powiedziałem tylko w swoim ojczystym języku, że poznawanie praw przyrody jest obowiązkiem uczonych, ile ty, Francesco, nie potrzebnie powtarzasz zasłyszaną rozmowę. Widzisz, twojego małego przyjaciela już naraziłeś na przykrości. Gdy domysły swoje ostatecznie udowodnię, wtedy sam
wierzyli szatanowi! <br>Zebrani przeżegnali się pobożnie i rozejrzeli z trwogą, czy przypadkiem gdzieś w pobliżu nie krąży jaka siła piekielna. Ale tylko dwaj mężczyźni przyglądali się całej scenie z pewnego oddalenia i uśmiechali się nieznacznie. Jednym był Francesco, drugim wysoki, blady ksiądz, z postawy i urody cudzoziemiec - ten uśmiechnął się smutnie. Wyszeptał przy tym niezrozumiałe słowa. <br>- Signor raczył coś mówić? - skłonił się Francelsco. <br>- Ach nic... Powiedziałem tylko w swoim ojczystym języku, że poznawanie praw przyrody jest obowiązkiem uczonych, ile ty, Francesco, nie potrzebnie powtarzasz zasłyszaną rozmowę. Widzisz, twojego małego przyjaciela już naraziłeś na przykrości. Gdy domysły swoje ostatecznie udowodnię, wtedy sam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego