południa wróciła do dworu Marysia Burak. Wsunęła się do kuchni, przymiliła Gawlikowej, gotowa do pracy. Zagniewana kucharka udawała, że nie dostrzega dziewczyny. Mruczała niby do siebie o szczurach, co uciekają, gdy poczują zagrożenie domu.<br>- Ludzi poznaje się w trudnych chwilach, co warte. Bez gadania wiadomo.<br>W tym dniu nie było śniadania, tylko wczesny obiad. Na prośbę Gawlikowej żołnierze odkroili jej kawał polędwicy. Nasmażyła befsztyków z cebulą. Ziemniaki ostrugała Burakówna, nakryła do stołu. Na miejscu Reiderna zasiadł pułkownik, obok jego żona, kilku oficerów, domownicy. Marysia jak dawniej w czerni i bieli biegała z półmiskami, spełniała czynności Wincentego.<br>Zaraz po posiłku pułkownik miał