podudzie jagnięcia podlane gęstym, brunatnym sosem, powstałym podczas pieczenia. Mięso, przylegające do kości, było nadzwyczaj kruche i miękkie, a najlepsze w tym wszystkim okazały się rozpływające się w ustach ścięgna, żyłki i charakterystyczne dla tego rodzaju kończyn przyczepy i wiązadła.<br>Smakosze <orig>giczek</> wiedzą, o czym mówię.<br>Będę miał o czym śnić na jawie, leżąc w małżeńskim łożu między kaloryferem a moją żonką.<br>Jan Krzeptowski-Sabała, nie powstydziłby się jadła, warzonego w karczmie, której jest patronem. Ba, przypuszczam, że nigdy nie jadł takich dań, jakie wymyślił sprytny kucharz zakopiańskiej restauracji jego imienia. Znać tam rękę fachowców od jadła i napitków. Oby tylko duży ruch