Typ tekstu: Książka
Autor: Ddobraczyński Jan
Tytuł: Święty miecz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1957
bracie... Zwą mnie Ananiaszem... a przysłał mnie Jezus... Przejrzyj!"

W miarę, jak tamten mówił, blask spływał w obolałe oczy Pawła. Plamy światła
i plamy cienia rozbiegały się i zbiegały, aż wreszcie dzień stał się znowu dniem.
Z czerwonego mroku wyszły tysiące przedmiotów i człowiek stojący przed Pawłem.
Miał jasne włosy spadające na ramiona i brodę rozpostartą szeroko niby wachlarz
wokół naiwnie dobrodusznej twarzy. Wyglądał na zwykłego amhaareza. Paweł poznał
od razu, że jest to człowiek ujrzany już przedtem w gorączkowym widzeniu. Uśmiechnął
się - nagle onieśmielony. Tamten, także się uśmiechając, ciągnął: "Dziś w nocy
widziałem Go. Powiedział mi, bym szedł do ciebie
bracie... Zwą mnie Ananiaszem... a przysłał mnie Jezus... Przejrzyj!"<br><br> W miarę, jak tamten mówił, blask spływał w obolałe oczy Pawła. Plamy światła <br>i plamy cienia rozbiegały się i zbiegały, aż wreszcie dzień stał się znowu dniem. <br>Z czerwonego mroku wyszły tysiące przedmiotów i człowiek stojący przed Pawłem. <br>Miał jasne włosy spadające na ramiona i brodę rozpostartą szeroko niby wachlarz <br>wokół naiwnie dobrodusznej twarzy. Wyglądał na zwykłego amhaareza. Paweł poznał <br>od razu, że jest to człowiek ujrzany już przedtem w gorączkowym widzeniu. Uśmiechnął <br>się - nagle onieśmielony. Tamten, także się uśmiechając, ciągnął: "Dziś w nocy <br>widziałem Go. Powiedział mi, bym szedł do ciebie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego