stołu, bo skąd w zapisie ten stuk i brzęk podskakujących butelek.<br><br> Około 1.00 - leżymy pod kocem, palimy papierosy; gdzieś z kąta nagle objawia się Czikita, opiera przednie łapy o kanapę i patrzy zdziwiona, przekrzywiając łeb.<br>- No i co, Czika? Pilnował cię cały dzień, to coś mu się należy.<br>Tarmosi spadające na ślepia kudły.<br>- Może jeszcze kiedyś posiedzi z Czikunią, jak pani wyjdzie...<br>Humor Mileny. Niezmiennie i jak gdyby instynktownie ciągnący ku sprawom nabolałym i bynajmniej nie po to, by terapeutycznie ból obrócić w śmiech.<br>Wie, że proporcja jej i mojego zaangażowania w związek, który właśnie odżył, ma się jak jeden