Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
piersiach, głowę spuścił i zdawał się dumać nad czymś głęboko. Stalowy w podobnej pozycji unosił głowę do góry, popatrując na okno sypialni Stworzyciela. Uśmiechał się co chwilę, wyraźnie dobrze się bawiąc. Wreszcie, po długim czasie okno uchyliło się, pojawiła się w nim na mgnienie dłoń Róży, a Stalowy zręcznie schwytał spadający klucz. Zgodnie, nie zwlekając, podążyliśmy w stronę pracowni Grzywy.
Byliśmy w połowie drogi, gdy Wężownik zatrzymał mnie, wystawiając w bok rękę. Stalowy wyjrzał ostrożnie zza rogu korytarza.
"Choroba i kurestwo!" - przeklął wulgarnie. - "Patrol."
"Przejdą."
"Stoją, lenie. Idziemy dookoła? Czy Wężownik nas przerzuci?"
"Szkoda czasu i energii. To przecież blisko. Stalowy
piersiach, głowę spuścił i zdawał się dumać nad czymś głęboko. Stalowy w podobnej pozycji unosił głowę do góry, popatrując na okno sypialni Stworzyciela. Uśmiechał się co chwilę, wyraźnie dobrze się bawiąc. Wreszcie, po długim czasie okno uchyliło się, pojawiła się w nim na mgnienie dłoń Róży, a Stalowy zręcznie schwytał spadający klucz. Zgodnie, nie zwlekając, podążyliśmy w stronę pracowni Grzywy. <br>Byliśmy w połowie drogi, gdy Wężownik zatrzymał mnie, wystawiając w bok rękę. Stalowy wyjrzał ostrożnie zza rogu korytarza.<br>"Choroba i kurestwo!" - przeklął wulgarnie. - "Patrol."<br>"Przejdą."<br>"Stoją, lenie. Idziemy dookoła? Czy Wężownik nas przerzuci?"<br>"Szkoda czasu i energii. To przecież blisko. Stalowy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego