wstręt do kłamstwa, lecz chętnie kłamał, jeżeli mógł tym przysłużyć się komuś. Lubił także, żeby ktoś popełnił świństwo, aby tego kogoś ratować od hańby własnym poświęceniem. Był bezsprzecznie dziwakiem. Niedawno otrzymał od jakiejś zamożnej pani dużego konia na biegunach, ale nie mógł się nim bawić, ponieważ dostawał zawrotów głowy i spadał z tego konia na ziemię. Po takich upadkach długo nie mógł oprzytomnieć, leżał zwykle pośrodku podwórka i krzyczał, i cały podrygiwał. W następstwie zapomniał tabliczki mnożenia. Ojciec krzyczał, ile jest siedem razy osiem, Boruch odpowiadał szczerze, że nie wie, i oczy jego zezowały przeraźliwie i męcząco. Tego nieszczęsnego konia na