Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
coś poręczniejszego, jak to w wojenny czas. Waluta, przezornie, w kilku miejscach schowana, a to w sakwę wszyta, a to w orczyku skrytka sprytnie wydrążona i zatyczką zawleczona. W kieszeniach gaci, ale pod kolanem, nie żeby bezmyślnie, na widoku. Sposobów i pomysłów tysiące, naród wypraktykowany, wiadomo, górale świętokrzyscy. Ponury chłop spod Bodzentyna, z Psar, z Zalezianki, z kamienistych pagórków, z piaszczystych jarów, spod czarnego boru. Chłop żylasty, zwinny, mściwy i dumny, dawniej zbójował. Pana nad sobą nie uznaje, choćby to był żandarm, choćby w duchownej sukience chodził.
- Co za szczęście, że pana widzę, kochany panie Janie - z entuzjazmem oznajmił Szyc, zachodząc
coś poręczniejszego, jak to w wojenny czas. Waluta, przezornie, w kilku miejscach schowana, a to w sakwę wszyta, a to w orczyku skrytka sprytnie wydrążona i zatyczką zawleczona. W kieszeniach gaci, ale pod kolanem, nie żeby bezmyślnie, na widoku. Sposobów i pomysłów tysiące, naród wypraktykowany, wiadomo, górale świętokrzyscy. Ponury chłop spod Bodzentyna, z Psar, z Zalezianki, z kamienistych pagórków, z piaszczystych jarów, spod czarnego boru. Chłop żylasty, zwinny, mściwy i dumny, dawniej zbójował. Pana nad sobą nie uznaje, choćby to był żandarm, choćby w duchownej sukience chodził. <br>- Co za szczęście, że pana widzę, kochany panie Janie - z entuzjazmem oznajmił Szyc, zachodząc
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego