do nocy. Przyszedł do jej pokoju, jak tchórzliwy złodziej przychodzi do księżowskiego sadu po jabłka, takie sekretne smakowanie połączone z lękiem i biciem serca. <br><br>W południe, przed obiadem, wyszedł popracować do ogródka. Bardzo się zdziwił, skąd tyle śniegu. Lepkiego i przyszarzałego. Odgarnął go i systematycznie począł okrywać azalie suchymi liśćmi spod szopki. Mógł to zrobić wcześniej. Pomyślał, jak krzewy przetrzymają tę zimę. Konstanty mówił, a właściwie pouczał, że we Wrzosowie mrozy zazwyczaj przychodzą w dwóch falach. Pierwsza w okolicy Bożego Narodzenia, ta mniej szkodzi roślinom. Druga, lutowa, ciężka, krzepka, znacznie dłuższa, wymęczy, bo zdradliwsza. Lubił azalie. Obiecywał sobie, że w maju