jest już bezpieczny. Mam wielką nadzieję... <br>- Miserere nobis... <br>Msza trwała. <br>* <br>Czterech jeźdźców przegalopowało przez rozstaje, obok kamiennego krzyża, jednej z licznych na Śląsku pamiątek zbrodni i skruchy. Wiatr siekł, deszcz zacinał, błoto pryskało spod kopyt. Kunz Aulock, zwany Kyrielejson, zaklął, mokrą rękawicą ścierając wodę z twarzy. Stork z Gorgowic zawtórował spod ociekającego kaptura jeszcze bardziej sprośnie. Walterowi de Barby i Sybkowi z Kobylejgłowy nawet już nie chciało się kląć. W cwał, myśleli, byle prędzej pod jaki dach, do jakiej oberży, do ciepła, suchości i grzanego piwa. <br>Błoto bryznęło spod kopyt, błocąc i tak już ubłoconą postać, skurczoną pod krzyżem i nakrytą