która jadła flaczki i co jakiś czas wrzucała pod stół po kawałeczku bułki.<br>- Wyjdź stamtąd, Krokodylku! - zawołała zaglądając pod serwetę. - Wyjdź, Krokodylku, wyjdź! Zawstydzisz się, jak zobaczysz. Tobie trzeba bułeczkę po kawałku drobić, a pan kostki sobie chrupie jak gdyby nigdy nic. No, popatrz, Krokodylku, popatrz tylko!<br>Mówiąc to wyciągała spod stołu długą smycz, na końcu której ukazał się wreszcie mały, czarny ratlerek. Wzięła go na ręce i podniosła do góry, tak jak rodzice podnoszą dzieci, kiedy na defiladzie przejeżdża generał.<br>- Krokodylku, popatrz tam. Na tego pana w tym ładnym nowym ubraniu. To musi być ktoś bardzo wybitny.<br>Ratlerek zajazgotał z