reagował natychmiastowym odwracaniem się i wykrzywianiem twarzy - miał wrażenie, że nie w stół pukają, lecz bezpośrednio w jego nerwy. Zdawało mu się, że cały pokój jest naelektryzowany, a w gęstym powietrzu z trzaskiem przelatują iskierki. Ruchy jego były nerwowe, tacki drżały mu w rękach, kawa, woda i herbata chlustały na spodki.<br>W pewnej chwili, gdy ręce miał obładowane naczyniem, usłyszał za sobą denerwujący dźwięk popielniczki. "Aa... już się tam jakaś cholera tłucze!" Oglądnąwszy się ujrzał dyrektora teatru "Fredreum". "Aa... już jest ta... Pewnie kolację będzie chciał". Hałaśliwie złożył puste naczynie na stole, przy czym potrącił solniczkę - pieprz, sól i wykałaczki rozsypały