z winem i teraz... - spojrzał na zegarek i zawołał usługującego kelnera: - Rachunek <page nr=273>!<br> Za trzy godziny muszę być w interesie. Wszystko niech pan policzy, wszystko.<br>Ujrzawszy, że rachunek wynosi dziewięćdziesiąt pięć złotych, nie okazał najmniejszego zdziwienia. Odliczył sto złotych.<br>- Reszty proszę nie wydawać.<br>Łyknął jeszcze trochę wina, ręce włożył w kieszenie spodni i wstał z fotelika.<br>- No... Panowie...<br><gap reason="sampling"><br>Tam już ktoś za plecami Romana śmiał się ubawiony tą sceną, rozmowy ucichły, rozweselone twarze gapiły się, mrugały oczami, zdawały się mówić: "Niech pikuś połknie cukier, potem pan wepchnie ci do buzi pięćdziesiąt groszy, he, he..." Roman próbował uśmiechnąć się, jednakowoż uśmiech ten wydał