Typ tekstu: Książka
Autor: Rudnicka Halina
Tytuł: Uczniowie Spartakusa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1951
miały po jednej kolumnie również niebieskiej. Dach portyku tworzył szeroki taras na pierwszym piętrze.
Sotion nadszedł z lekami i bandażami.
- No, Kaliasie, licz kolumny, tylko uważnie, zapomnisz, że boli.
Płyn, którym Sotion przemywał ranę, piekł jakby ktoś sypał sól. Kalias zagryzł wargi i zacisnął pięści. Kolumny mu się myliły. Uciekały sprzed oczu albo zlewały się w jednolitą ścianę.
- A więc, Kaliasie, ile?
- Dwadzieścia z szerszej strony...
- Źle.
Jakże piecze ta rana. Czyż można liczyć uważnie, gdy tak boli? Jedna, dwie, trzy, zagina do bólu palce, aż trzeszczą w stawach.
- Ile, Kaliasie?
- Dwadzieścia dwie od węgła do węgła i siedemnaście z węższej
miały po jednej kolumnie również niebieskiej. Dach portyku tworzył szeroki taras na pierwszym piętrze.<br>Sotion nadszedł z lekami i bandażami.<br>- No, Kaliasie, licz kolumny, tylko uważnie, zapomnisz, że boli.<br>Płyn, którym Sotion przemywał ranę, piekł jakby ktoś sypał sól. Kalias zagryzł wargi i zacisnął pięści. Kolumny mu się myliły. Uciekały sprzed oczu albo zlewały się w jednolitą ścianę.<br>- A więc, Kaliasie, ile?<br>- Dwadzieścia z szerszej strony... <br>- Źle.<br>Jakże piecze ta rana. Czyż można liczyć uważnie, gdy tak boli? Jedna, dwie, trzy, zagina do bólu palce, aż trzeszczą w stawach.<br>- Ile, Kaliasie?<br>- Dwadzieścia dwie od węgła do węgła i siedemnaście z węższej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego