mały włos nie ochrzciłem...<br>- A coście ksiądz, żeby chrzcić?<br>- To dawno było. Głupi byłem, zdawało mi się, że jak katolik Żydziaka pobłogosławi, to jednak trochę trzyma i ten Żydziak nie jest wtedy tak bardzo żydowski. A to było dobre dziecko, ta Brońcia, Brajńcia właściwie...<br>Zamyślił się nad tym rankiem majowym sprzed sześciu lat, nad tamtym Szczęsnym, co przeminął jak ptasi cień na rozigranej fali.<br>- Coś wam jednak jest, panie Szczęsny. Powiedzcie, może poradzę.<br>Poczciwa była ta Madzia, doprawdy.<br>- Czemu się uśmiechacie? Ja i tak zaraz odgadnę. Trzymając jego dłoń na kolanach, brzuśćcem palucha wygładziła, po czym ostrożnie bruzdy u przegubu dotknęła