Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
zgłupiał. Robi "wystąp", maszeruje prosto do plutonowego Szymusia, schyla się mu do rozporka... Jeszcze teraz, jak o tym opowiadają, to boją się zaśmiać głośno, taki Szymuś wściekły, kiedy mu wspomnieć...
Jerzy stał przy dymniku. Oczy miał przymknięte, jakby go uśpił monotonny szept Jagiełły. Patrzył jednak. Spod wpółopuszczonych powiek śledził widoczną stąd Wisłę jak wroga.
Od dwóch dni w Śródmieściu wieczorami słuchano równego łoskotu kukuruźników. Zrzuty broni i żywności nie mogły już przywrócić życia konającemu powstaniu, ale obiecywały coś więcej ponad możność wytrwania - obiecywały ratunek. Tu miał się spełnić - na Czerniakowie. Od dwóch nocy Jerzy obserwował nienawistną Wisłę: obnażona w światłach rakiet
zgłupiał. Robi "wystąp", maszeruje prosto do plutonowego Szymusia, schyla się mu do rozporka... Jeszcze teraz, jak o tym opowiadają, to boją się zaśmiać głośno, taki Szymuś wściekły, kiedy mu wspomnieć...<br>Jerzy stał przy dymniku. Oczy miał przymknięte, jakby go uśpił monotonny szept Jagiełły. Patrzył jednak. Spod wpółopuszczonych powiek śledził widoczną stąd Wisłę jak wroga.<br>Od dwóch dni w Śródmieściu wieczorami słuchano równego łoskotu kukuruźników. Zrzuty broni i żywności nie mogły już przywrócić życia konającemu powstaniu, ale obiecywały coś więcej ponad możność wytrwania - obiecywały ratunek. Tu miał się spełnić - na Czerniakowie. Od dwóch nocy Jerzy obserwował nienawistną Wisłę: obnażona w światłach rakiet
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego