ręce i musieli zjeść pierożki, wypić herbatę i wysłuchać, nienaruszalnych przez czas, okoliczności prawd życiowych.<br>Pewnego wieczoru, przyszłam do domu jak zwykle zmęczona, zła, niechętna do rozmów, po jakimś niepowodzeniu.<br>Ona: - Był tu ten twój kolega, ten Józuś. Ale on dziwny chłop. Żony nie ma, dzieciów nie ma. A już starawy. Dziwny jakiś, gotować umie.<br>Ja (zła): - Pani Honorato, niech mi pani da spokój, to pedał.<br>Ona: - A co to pedał?<br>Ja: - O matko! No taki chłop co z chłopem śpi!<br>I poszłam.<br>Kilka dni przychodziłam późno. Ona się nie odzywała, odpowiadała tylko na pytania. Nie zwróciłam na to uwagi. Przyszła