Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 03
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2001
domowej roboty. Przechodzisz z nim na ty, opowiadasz o katarze pekińczyka swojej cioci, podajesz mu grzebienie, dopytujesz, czemu dziś taki blady? Płacisz bez zmrużenia oka bajońskie sumy za wizytę, z wdzięcznym uśmiechem kupujesz polecone ci przez niego odżywki, kosztujące tyle, co świetny komplet jedwabnej bielizny, a w przeciwieństwie do kompletu, starczające ledwo na pięć razy. Znosisz też czekanie w kolejce, głos panienki w słuchawce informujący, że "pan Wojtuś dziś jest za bardzo zmęczony, jutro czesze panią z telewizji, a w czwartek, to już są zapisane trzy klientki". Zniesiesz wszystko, bo nagrodą jest ta cudowna chwila, kiedy dumna i blada z przejęcia
domowej roboty. Przechodzisz z nim na ty, opowiadasz o katarze pekińczyka swojej cioci, podajesz mu grzebienie, dopytujesz, czemu dziś taki blady? Płacisz bez zmrużenia oka bajońskie sumy za wizytę, z wdzięcznym uśmiechem kupujesz polecone ci przez niego odżywki, kosztujące tyle, co świetny komplet jedwabnej bielizny, a w przeciwieństwie do kompletu, starczające ledwo na pięć razy. Znosisz też czekanie w kolejce, głos panienki w słuchawce informujący, że "pan Wojtuś dziś jest za bardzo zmęczony, jutro czesze panią z telewizji, a w czwartek, to już są zapisane trzy klientki". Zniesiesz wszystko, bo nagrodą jest ta cudowna chwila, kiedy dumna i blada z przejęcia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego