stękająca z utrudzenia pod koniec dniówki. Łarysa taszczyła cegłę w stojaku na grzbiecie, parciane pasy wpijały się w jej ramiona, gdy szła na rusztowania zgarbiwszy się pod ładunkiem. Nikt nie obijał się na budowie, wszyscy tyrali, Nowe Depo powstawało z zajadłości, potu i znoju.<br>Chudły, gdyż kiepska strawa z kotła starczała ledwo na podtrzymanie sił. Przy robocie Ziuta wciąż czuła się głodna i gdy tylko mogła, pogryzała czarne suchary. Oglądając swoje zdjęcie z grodzieńskich lat, jakimś trafem zachowane, nie mogła nadziwić się swojej dawnej tuszy, kiedy pokazywała je Ukrainkom, cmokały z niedowierzania. Najczęściej ogarniała ją tęsknota za serdelkami, tak jakby nie