aby obejrzeć maszynę, coś przykręcić czy nasmarować. Równolegle do odgłosów młocki turkotały po bruku koła, dochodziło pokrzykiwanie fornali. Wywożono ze stajni i z obór gnój. Była to ciężka praca, bo obornika zebrało się sporo, fury ładowano kopiasto, konie grzęzły, mimo że sprzęgano je w czwórkę, czyli w fornalkę. Nie zawsze starczało im siły, by uciągnąć pełen wóz. Ludzie pomagali zwierzętom, podpierali kłonicami, pokrzykując rytmicznie: i-i-i raz! i-i-i raz! Gdy wreszcie pokonali przeszkodę, żelazne obręcze łomotały po brukowanej kocimi łbami drodze. Stopniowo cichły. Na polu dziewczyny roztrząsały gnój widłami. Potem przyorywano nawożone pola dość płytko. Spieszono się, by