ściemniało się powoli. Kręci, ale nagle wywrócił się i spadł w dół. Wreszcie stanął. Cały był obsypany śnieżnym puchem. Reszta narciarzy podjechała do niego. Patrzą, a on klęknął na śniegu i mówi: - W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Dzięki ci <dialect>Boze</>, co to śnieg, a nie błoto!<br><br><tit>Baba staro, ale zdrowo</><br><br>Kiedyś Ujek prowadził turystę, który przez cały czas trwania wycieczki czymś się martwił i trapił. Wreszcie nie wytrzymał i spytał: - Czym się pan martwi ? Co <dialect>sie</> panu stało? - No, wie pan, panie przewodniku, mam takie wielkie zmartwienie, bo mam młodą, ale chorą żonę ! Ujek pokiwał głową ze zrozumieniem