Typ tekstu: Książka
Autor: Głębski Jacek
Tytuł: Kuracja
Rok: 1998
oczy. Nade mną stoi gruby osiłek, pielęgniarz oddziałowy. Żuje gumę. Z jego mlaszczących ust wionie duszący odór przetrawionego czosnku.
- O co chodzi? - pytam wpół przytomnie.
- Chodzi o to, że masz iść. No jazda, ruszaj się!
Osiłek pomaga mi wstać, a właściwie ciągnąc za ręce niemal siłą zwleka z łóżka i stawia na nogi.
- No, wyciągaj kopyta, Kaziu - mówi pieszczotliwie.
- Gdzie idziemy? - pytam ospale.
- A ci do tego? - słyszę gniewny pomruk. - No, idziesz sam, czy mam ci pomóc?! Wiesz, ja lubię pomagać... No to jak będzie?
- Idę już, idę...


Idziemy przez korytarz. Mijamy kilka salek, gabinet lekarski i zatrzymujemy się przed drzwiami bez klamki
oczy. Nade mną stoi gruby osiłek, pielęgniarz oddziałowy. Żuje gumę. Z jego mlaszczących ust wionie duszący odór przetrawionego czosnku.<br>- O co chodzi? - pytam wpół przytomnie.<br>- Chodzi o to, że masz iść. No jazda, ruszaj się!<br>Osiłek pomaga mi wstać, a właściwie ciągnąc za ręce niemal siłą zwleka z łóżka i stawia na nogi.<br>- No, wyciągaj kopyta, Kaziu - mówi pieszczotliwie.<br>- Gdzie idziemy? - pytam ospale.<br>- A ci do tego? - słyszę gniewny pomruk. - No, idziesz sam, czy mam ci pomóc?! Wiesz, ja lubię pomagać... No to jak będzie?<br>- Idę już, idę...<br><br><br>Idziemy przez korytarz. Mijamy kilka salek, gabinet lekarski i zatrzymujemy się przed drzwiami bez klamki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego